Aktualności, Turystyka

Zamek w Krasiczynie. Wysmakowany, wyciszony, z historią i tradycją w tle Rozmowa z Magdaleną Ziemską – dyrektorem marketingu, reklamy i sprzedaży usług Zamku w Krasiczynie

Zamek w Krasiczynie. Wysmakowany, wyciszony, z historią i tradycją w tle

Rozmowa z Magdaleną Ziemską – dyrektorem marketingu, reklamy i sprzedaży usług Zamku w Krasiczynie

W ilu zamkach i pałacach w Polsce
Pani była?

W bardzo wielu. Z ostatnich, które odwiedziłam, to Zamek Królewski w Warszawie, Pałac w Wilanowie, Łańcut, Moszna,
zamek Kliczków, słynny Książ i pałac w Witaszycach. No i oczywiście byłam także w Zamku w Baranowie Sandomierskim, którym również zarządza nasza Fundacja. Z większością osób zarządzających tymi obiektami znam się osobiście, podczas spotkań mam więc okazję oglądać od zaplecza działalność i funkcjonowanie obiektów analogicznych z naszymi. Wymiana doświadczeń jest, nie ukrywam, bardzo wartościowa. Porównywanie, podglądanie czy czasami inspirowanie się tym, co robią inni, bardzo sobie cenię i staram się wykorzystać te doświadczenia w pracy.

Który z tych zamków, w których Pani była jest najpiękniejszy?

Oczywiście, Zamek w Krasiczynie. Trudno było spodziewać się innej odpowiedzi. Gdybym taką usłyszał byłbym mocno zdziwiony.

Wielu ludzi podziela pani ocenę?

Bardzo wielu i jest ich coraz więcej. Corocznie wzrasta liczba turystów i gości odwiedzających nasz Krasiczyn.

Co jest wyróżnikiem zamku w Krasiczynie w porównaniu z innymi tego typu obiektami w Polsce?

Dla mnie jest to miejsce bardzo bliskie sercu, ponieważ pochodzę z oddalonego o 10 kilometrów Przemyśla i od dziecka tu jeździłam, nasiąkałam czarem tego miejsca, byłam i jestem coraz bardziej pod jego urokiem. Może to opinia bardzo subiektywna, ale ten układ architektoniczny, malownicze stawy, romantyczny park, niepowtarzalne dekoracje sgraffitowe, no i perła w koronie – kaplica, porównywana do Kaplicy Zygmuntowskiej na Wawelu.

Nie spowszedniał Pani, skoro codziennie Pani w nim jest?

Nie, codziennie można odkrywać jego urok na nowo. Wielu mieszkańców Przemyśla i okolic utożsamia się z zamkiem w Krasiczynie, jego historią, no i nieprzeciętną urodą. Nie ma takiego drugiego zamku na świecie. A praca dostarcza codziennie nowych problemów i wyzwań, więc o nudzie nie ma mowy.

Dlaczego?

Fascynuje jego architektura. Piękny jest zamek Moszna, czy Kliczków, ale są to zamki o absolutnie odmiennej architekturze, tajemnicze, można nawet powiedzieć – mroczne. W zestawieniu z nimi Krasiczyn wyróżnia się swoją dostojnością – optymistyczną, jasną, nieomal perłową kolorystyką murów, bo i jest perłą architektury renesansu. No i to czego nie doświadczy się nigdzie indziej w Polsce, nie wiem czy w Europie, ale na świecie na pewno nie, to ozdabiające mury unikatowe sgraffitowe dekoracje. Przedstawiają one poczet królów Polski, medaliony z popiersiami cesarzy oraz sceny biblijne. Dziś zajmują trzy i pół tysiąca metrów kwadratowych, kiedyś było ich ponad dwa razy więcej bo niemal 7 tysięcy metrów kwadratowych. Na wszystkich, także na turystach z zagranicy, którzy fascynują się architekturą dawnych zamków i pałaców krasiczyńskie sgraffito wzbudza zachwyt. Są zaskoczeni delikatną architekturą zamku, a więc budowli bądź co bądź obronnej, jego wspaniałą wewnętrzną attyką i basztami, które nadają zamkowi wyjątkowy charakter. Rzadko spotyka się na świecie zamki, których posadowione w narożach baszty mają każda inny wygląd. Nadzwyczajny urok zamkowej architektury potęguje posadowienie budowli w pięknym parku zajmującym 14 hektarów, gdzie egzotyczna roślinność sąsiaduje z drzewami rodowymi Sapiehów. Wspaniałe otoczenie dodaje magii krasiczyńskiemu zamkowi.

Pamiętam czasy, gdy w Krasiczynie było jeszcze technikum leśne i był to dość przygnębiający widok zamku, którego struktura, piękno i uroda powstałe wieki temu popadały z każdym rokiem w coraz większą dewastację. Z czasem właściciele się zmieniali, aż została nim nieistniejąca już dziś FSO, czyli warszawska Fabryka Samochodów Osobowych, a potem od 1996 roku Agencja Rozwoju Przemysłu. Czy bez tego właściciela zamek w Krasiczynie by sobie poradził?

Pracuję w Zamku w Krasiczynie od 13 lat i w tym okresie właścicielem była i jest ARP S.A. Trudno mi powiedzieć, jaka byłaby sytuacja zamku pod opieką innego właściciela.
Dzięki staraniom Agencji Rozwoju Przemysłu S.A. w Warszawie zakończono etap prac konserwatorsko-remontowych w części zamku. Obiekt został przystosowany do działalności hotelarsko-gastronomicznej oraz turystycznej. Przeprowadzono na szeroką skalę prace nad elewacją dziedzińca, w tym dekoracją sgraffitową oraz detalami architektonicznymi. Odnowiono również kaplicę zamkową i przywrócono jej funkcję sakralną. Faktem jest, że od 1996 roku wykonano szereg prac renowacyjnych, modernizacyjnych, konserwacyjnych, które obejmowały zarówno sam zamek jak też obiekty wokół niego, czyli pawilon szwajcarski, myśliwski i powozownię, która stanowi główny budynek hotelowy. Nie wiem, czy w innej strukturze właścicielskiej byłoby lepiej, natomiast trzeba podkreślić, że Agencja Rozwoju Przemysłu przez 25 lat zainwestowała we wszystkie te prace kwoty idące w dziesiątki milionów złotych. Utrzymanie w świetności takiego obiektu jak zamek w Krasiczynie wraz z jego przyległościami to de facto nieustanna konieczność prowadzenia prac konserwacyjnych. Gdy się je skończy w jednym miejscu, trzeba zaczynać w innym. I tak na okrągło. Niedawno zakończyliśmy prace konserwacyjne przy elementach elewacji zamku i budynku powozowni, by wyeliminować podciekanie murów i niszczenie dekoracji sgraffitowych. Czekają nas kolejne i mam nadzieję, że jeszcze w tym roku uda się uszczelnić staw dolny. Przykro jest patrzeć zarówno nam, a także słuchać, jak zachwycający się zamkiem turyści narzekają, że nie ma lustra wody od strony zachodniej, w którym odbijałyby się wspaniałe zamkowe mury. Dokumentację na wykonanie prac uszczelniających, a także wzmocnienie zachodniego mostu przerzuconego nad tym stawem mamy już przygotowaną. To jest najbliższa inwestycja, a kolejną będzie adaptacja skrzydła wschodniego na pokoje hotelowe oraz nowe pomieszczenia ekspozycyjne. Bo tak naprawdę zamek w Krasiczynie wydaje się potężnym budynkiem…
… zaś jego dwa skrzydła to tylko mury kurtynowe, które miały zagrodzić wdarcie się na dziedziniec agresorom. I te właśnie skrzydła nie posiadają żadnych pomieszczeń, więc cała działalność prowadzona jest w skrzydle północnym i w niewielkiej części skrzydła wschodniego. Całe skrzydło wschodnie chcemy więc przeznaczyć na pokoje hotelowe, a także na poszerzenie muzealnej trasy turystycznej. Zamek w Krasiczynie nie ma statusu muzeum, ale ma trasę turystyczną, w której powinny się znaleźć pochodzące z Krasiczyna eksponaty znajdujące się obecnie w zamkach na Wawelu czy w Pieskowej Skale.

Jest Pani w stanie podać kwotę, jaką Agencja Rozwoju Przemysłu zainwestowała dotychczas w prace renowacyjne i remontowe krasiczyńskiego zamku?

ARP inwestuje w ten obiekt od 25 lat, trudno jest mi podać konkretną kwotę, ale są to inwestycje idące już w dziesiątki milionów złotych.

O walorach historycznych i architektonicznych zamku w Krasiczynie tych, którzy go znają, nie trzeba przekonywać, a jak Pani przekonuje turystów, którzy tu
nigdy nie byli, ale w coraz większej liczbie przyjeżdżają do Krasiczyna?

Pomijając oczywiście okres pandemii, turystów jest zdecydowanie więcej. Poluzowanie w lecie rygorów związanych z pandemią sprawiło, że zamek w okresie wakacji był, nie boję się tego powiedzieć, oblegany. Gości odwiedzających zamek, jak również biznesowych, organizujących konferencje, przyjęcia rodzinne czy sympozja jest zauważalnie więcej.

Jak ich wszystkich zwabia Pani do Krasiczyna?

Obecnością wszędzie tam, gdzie można się dać zauważyć. Staramy się być widoczni w telewizji, zarówno lokalnej, jak i ogólnopolskiej, nade wszystko w mediach społecznościowych w internecie, ponieważ coraz więcej Polaków szuka miejsc, które warto odwiedzić właśnie tam. Istotną rolę odgrywa także rekomendacja tych, którzy
u nas byli i zachwycili się tym miejscem. To właśnie nasi klienci są najlepszymi i najbardziej wiarygodny mi ambasadorami zamku. Wszystkie te formy plus oczywiście reklamowanie się w sferach biznesowych, bo biznes szuka atrakcyjnych miejsc na swoje konferencje, sympozja i seminaria, kumulują się w coraz liczniejszą liczbę przybywających w krasiczyńskie progi. Ważnym elementem, który ma także wpływ na wizerunek zamku w Krasiczynie mają imprezy kulturalne, takie jak koncerty symfoniczne, spektakle teatralne czy festiwale, które organizujemy w fenomenalnej scenerii zamkowego dziedzińca. Jesteśmy aktywni i skuteczni w pozyskiwaniu dofinansowania na organizację różnego rodzaju imprez kulturalnych, korzystamy ze środków Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Narodowego Centrum Kultury czy Urzędu Marszałkowskiego. To przyciąga zarówno mieszkańców Przemyśla i okolic, ale także naszego województwa. Nierzadko zdarza się, że przyjeżdżają do nas osoby
z drugiego końca kraju specjalnie na koncert, wówczas nocują w zamku i delektują się specjałami kuchni zamkowej. Nasz szef kuchni wraz z pozostałymi kucharzami stale pracują nad nowymi propozycjami kulinarnymi najwyższej jakości, żeby sprostać najbardziej wymagającym podniebieniom.

Są tacy, którzy przyjeżdżają z daleka i po oczarowaniu się krasiczyńskim zamkiem zakładają w nim kilkudniową bazę, by zwiedzać region?

Takich turystów jest coraz więcej i to nas bardzo cieszy. Ilość kilkudniowych pobytów, bardzo często rodzinnych, trzy- a nawet pięciodniowych, zwiększa się z roku na rok. Widzę, że Polacy coraz chętniej doceniają takie miejsca, w których mogą odpocząć od zgiełku miast. Krasiczyn jest położony 10 kilometrów od Przemyśla, który też jest piękny, zabytkowy i nie jest wielką aglomeracją. Jesteśmy również usytuowani na trasie w Bieszczady, no i blisko granicy z Ukrainą. Co prawda obecnie wyjazd do Lwowa jest znacznie utrudniony, jednak wielu spośród naszych gości traktuje Krasiczyn jako bazę wypoczynkową, bierze oddech od codzienności relaksując się w przyzamkowym parku,
a następnie zwiedza Bieszczady, Kalwarię Pacławską, Przemyśl i forty jego twierdzy, sporo osób decyduje się także na jednodniowy wypad do Lwowa. Krasiczyn to także idealne miejsce do organizacji wycieczek rowerowych po malowniczych okolicach, pieszych wędrówek czy spływów kajakowych Sanem.

Czy wasza oferta turystyczna jest powiązana z ofertą turystyczną Przemyśla, bo tak na dobrą sprawę odległość 10 kilometrów od jego centrum stawia was w pozycji odległej dzielnicy tego miasta?

Grupom, a także klientom indywidualnym oferujemy usługę przewodnika, który oprowadza po Przemyślu, jego zabytkach, także fortach twierdzy Przemyśl. Często jest to przewodnik przebrany za żołnierza ck monarchii, czy Szwejka który na koniec wystawia turystom glejt potwierdzający pobyt w Przemyślu. Także gościom biznesowym przedstawiamy taką ofertę, bo zdajemy sobie sprawę, ż okolica jest również atrakcyjna i chcemy umożliwić im jej poznanie. Dzięki szerokiej ofercie turystycznej czy kulturalnej mamy możliwość zatrzymania naszych gości na nieco dłuższy pobyt w Krasiczynie. Ta oferta spotyka się z dużym zainteresowaniem i szacuję, że korzysta z niej około 60 procent grup turystów, które do nas przyjeżdżają. Współpracujemy również z urzędem miasta Przemyśla, nawzajem się reklamujemy i wspieramy, bo przecież nie jesteśmy dla siebie żadną konkurencją, natomiast z powodzenie się uzupełniamy.

Ma Pani po drugiej stronie góry Arłamów z jego luksusowym ośrodkiem. Jest dla Pani konkurencja, czy nie?

Każdy nowo powstający obiekt jest jakąś konkurencją i jakąś część naszych potencjalnych klientów może nam zabrać. Na dłużej czy na chwilę? Życie pokazuje, że różnie to wygląda. Ale nasz obiekt wybierają inni klienci niż ci, którzy decydują się na wyjazd do Arłamowa. Zamek w Krasiczynie to obiekt historyczny, otacza go szczególna aura, panuje w nim odmienna atmosfera niż w Arałmowie, co zresztą wynika tak z oferty, jak i funkcji, które oba obiekty pełnią. U nas jest jednak inny klimat – wysmakowany, wyciszony, z historią i tradycją w tle. Obiekt w Arłamowie jest piękny, ciekawie posadowiony, z olbrzymim zapleczem sportowo-rekreacyjnym, którego Krasiczyn nie ma, bo też, jak mówiłam, jego funkcja jest inna. Natomiast na pewno Arłamów ma dużo większe możliwości jeśli chodzi o organizację większych sympozjów czy konferencji na kilkaset czy nawet kilka tysięcy osób. My takich możliwości nie mamy, natomiast mamy wspomniany już duży, cudowny dziedziniec, na którym możemy i organizujemy mnóstwo imprez biznesowych, jak i kulturalnych.

Ze względu na charakter obiektu jakiekolwiek zaplecze sportowe czy rekreacyjne raczej nie wchodzi w grę? Rozpatrywane są różne możliwości, natomiast myślę, że docelowo w tym kierunku rozbudowywać się raczej nie będziemy. Na dziś będziemy się skupiać na renowacji samej struktury zamku, na odnowieniu całego wschodniego skrzydła z przeznaczeniem na pokoje hotelowe i część muzealną oraz stworzenie zamkowego spa, które będzie dodatkową atrakcją dla wypoczywających w naszych murach.

Ma Pani już stałych klientów na imprezy biznesowe?

Coraz więcej jest takich, którzy dali się uwieść urokowi naszego zamku i powracają co roku. Są już ujęci w naszym stałym kalendarzu, natomiast cały czas pracujemy oczywiście nad pozyskaniem nowych klientów. Niech przyjadą i zobaczą, jak to u nas wygląda. Wszyscy chwalą nas za profesjonalną obsługę imprez, bardzo dobrą organizację, no i oczywiście za wspaniałą kuchnię. Wiedzą, że nie muszą się o nic martwić, że zadbamy o każdy szczegół ich pobytu, włącznie z organizacją atrakcji typowo zamkowych. Bo gdzie nocą można spotkać kamerdynera opowiadającego mroczne dzieje zamku czy Białą Damę przebiegającą w świetle księżyca po murach zamkowych? Właśnie w Krasiczynie! Dbamy o to, by uczestnikom imprez integracyjnych zapewniać atrakcje związane z klimatem tego miejsca. Indywidualni turyści też wracają do Krasiczyna? Coraz częściej i w coraz większej liczbie. Mamy grupę miłośników zamku w Krasiczynie. To cenne i inspirujące. Wysłuchujemy uważnie ich uwag, co chcieliby zmienić lub w jakim kierunku poszerzyć ofertę. Są turyści, którzy zawsze chcieliby mieszkać w jednym miejscu, w tym samym pokoju, więc dostosowują swój pobyt do terminów, kiedy jest on wolny. Przywożą do nas swoje dzieci i wnuki, a także znajomych. Wywodzą się z naszego regionu, czy „z Polski”? Przede wszystkim z innych regionów naszego kraju, przy czym coraz większą liczbę odwiedzających stanowią goście pochodzący z Polski, ale mieszkający za granicą. Bardzo sobie cenią atmosferę tego miejsca, zamek i rozległy park. Tutaj można się wyciszyć, odpocząć w tak wyjątkowym otoczeniu. Bardzo ważnym atutem są wyśmienite dania kuchni staropolskiej stworzone przez zamkowych kucharzy,
a także te oparte na regionalnych recepturach. Wzorem dawnych kuchmistrzów korzystają z dobrodziejstw podkarpackich lasów, komponując dania z dodatkiem grzybów, jagód czy też dziczyzny.

Czy fakt, że wstęp do parku jest płatny w jakimś stopniu ogranicza liczbę odwiedzających?

Takie rozwiązania stosowane są w większości zabytkowych zamków czy pałaców. To jest źródło finansowania prac konserwatorskich, nasadzeń i rewitalizacji parku. Te prace są bardzo kosztowne, pieniądze z biletów wstępu są jedynie uzupełnieniem kosztów, jakie park pochłania. Park to jest 14 hektarów z zabytkowymi drzewami i krzewami, wymagającymi stałej rewitalizacji.

Iloma miejscami noclegowymi zamek dysponuje?

Obecnie jest to 96 miejsc noclegowych, które są usytuowane w czterech budynkach. W powozowni, czyli w głównym budynku hotelowym, w którym znajduje się recepcja,
w pawilonie szwajcarskim, pawilonie myśliwskim i w samym zamku.

Które miejsca turyści najchętniej wybierają?

Oczywiście zamek. Każdy kto przyjeżdża chce spać w zamku, by móc się później szczycić tym, że spał w historycznych krasiczyńskich murach. Ten fakt bardzo nas mobilizuje do wzmożonych działań prowadzących do adaptacji całego wschodniego skrzydła. Bo to właśnie w nim chcemy urządzić dodatkowe pokoje, których obecnie jest w zamku zaledwie sześć.

Ile ich będzie po remoncie i adaptacji?

Około trzydzieści. Zamek w Krasiczynie też dotyka martwy sezon? Owszem. Najwięcej gości, co oczywiste, przyjeżdża w okresie od początku maja do końca września. W tym roku udany był też październik. Mieliśmy bardzo dużo gości indywidualnych oraz biznesowych. Natomiast pandemia czy nie, od listopada do połowy marca odnotowuje my jednak spadek obłożenia. Oczywiście z wyłączeniem okresu świąt Bożego Narodzenia i sylwestra, wtedy krasiczyńskie mury tętnią życiem tak samo jak latem.
Bardzo się staramy, aby w sposób widoczny ożywić martwy sezon koncentrując się na klientach biznesowych. I to jest kwestia, na której w tej chwili koncentrujemy się najbardziej.

Rozmawiał: Jacek Stachiewicz

Comments are closed.

Partnerzy