Na jednym ze zboczy masywu górskiego nad Svidnikiem, zwanego Čierna hora (Czarna góra), znajduje się skansen. Miejsce to jest bardzo ciche. Nie słychać tu zgiełku miasta, ani ruchu ulicznego. W koronach okolicznych drzew pięknie śpiewają ptaki. To prawdziwie relaksująca strefa, której dodatkową zaletą jest możliwość zwiedzania zabytków architektury ludowej. Zostały one przeniesione z różnych części północno-wschodniego terytorium Słowacji, gdzie mieszkała i mieszka głównie ludność rusińsko-ukraińska. Na styku granic Słowacji, Polski i Ukrainy.
Muzeum prezentujące historię i życie tego ludu powstało w Svidníku w 1964 roku, ale zostało założone w Preszowie w 1956 roku. Jego misja jest opisana następująco: … jest instytucją narodową, której misją jest dokumentowanie podstawowych etapów kulturowego, historycznego, politycznego i społecznego rozwoju Ukraińców na Słowacji od czasów najdawniejszych do współczesności.
Od początku istnienia muzeum w Svidníku ludzie w muzeum i jego zwolennicy chcieli, aby ekspozycja etnograficzna powstała również na świeżym powietrzu. Żal im było bowiem bogactwa, które „tylko leżało” we wsiach, ulegając działaniu czasu. Autorem projektu skansenu, opracowanego w 1974 roku, był Miroslav Sopoliga, etnograf, znawca architektury, rodowity mieszkaniec Svidníka (późniejszy wieloletni dyrektor muzeum). Prace badawcze na etapie przygotowawczym objęły 226 różnych miejsc. Ich początek sięga niemal 1967 roku. Uzyskano dokumentację graficzną i fotograficzną – około 1200 szkiców i ponad 1700 fotografii, przeprowadzono wywiady z mieszkańcami wsi. W procesie tym uczestniczyli eksperci z Uniwersytetu Technicznego w Bratysławie oraz z krajowych instytucji zajmujących się opieką nad zabytkami. 1 maja 1975 r. oficjalnie rozpoczęto budowę skansenu, a jesienią tego samego roku przeniesiono tam pierwszy budynek – chałupę ze wsi Kečkovce w powiecie Svidník.
Obecnie na powierzchni 11 hektarów znajduje się 50 obiektów z terytorium od wschodniej strony Tatr do granicy z Ukrainą. Wystawa etnograficzna zapewnia zwiedzającym kompleksowe wyobrażenie o podstawowych warunkach życia Ukraińców na Słowacji w minionych okresach historycznych.
Stoimy wśród tych zabytków, a obecny dyrektor muzeum, Jaroslav Džoganík, mówi: – od dawna trzymamy się tej liczby 50 obiektów. Nie instalujemy niczego nowego. Mamy jednak jeszcze wiele do zrobienia. Bo to jest taka karuzela. Musimy dbać o to, co tu mamy, więc dbałość zamienia się w renowację. Potrzeba dużo pieniędzy. Oczywiście nigdy nie ma wystarczającej kwoty. Staramy się je pozyskać poprzez różne projekty. Przed pandemią liczba odwiedzających wynosiła blisko 20 000. Sytuacja nieco się poprawiła i w tym roku skansen odwiedziło około 16 000 osób.
Nie ma sensu opowiadać o każdym budynku, bo są tu też przykłady architektury drewnianej, ceglanej i kamiennej. Na terenie skansenu znajduje się cerkiew prawosławna, ale jest ona wykorzystywana również przez innych wiernych. Są budynki mieszkalne, gospodarcze, techniczne i użyteczności publicznej. Każdy z nich jest urządzony tematycznie, dzięki czemu zwiedzający mogą wyobrazić sobie różne sytuacje z życia przodków. Wygląd wnętrz jest naprawdę imponujący i przyciąga wzrok od pierwszego wejrzenia. Interesująca jest karczma Svidníka Furmana, drewniane domy pokryte strzechą i dachówką lub młyn wiatrowy i wodny.
Džoganík zdaje sobie sprawę, że w różnych miejscach na Słowacji jest wiele atrakcji dla gości. Mówiąc wprost, istnieje również konkurencja w sferze kultury. Dlatego inwestują w promocję. Udało im się wydać przewodnik po skansenie w innym stylu niż w poprzednim okresie, autorką tekstu jest pracownica muzeum Miriam Božiková. Od 1995 roku organizują w skansenie bardzo udaną imprezę w ramach Europejskich Dni Dziedzictwa. Jest to konkurs gotowania pierogów. W 2017 r. jednej z drużyn udało się pobić słowacki rekord – ugotować 2100 pierogów w jednym garnku.
– Chcemy, aby do naszego skansenu przyjeżdżali ludzie nie tylko z regionów Słowacji, ale także z Polski. To dla nas interesująca grupa zwiedzających – mówi dyrektor muzeum. – Od przejścia granicznego w Barwinku do skansenu jest tylko 19 kilometrów, a informacje można znaleźć nawet na stronie internetowej miasta Svidník, ponieważ jest ona również w języku polskim.
Serdecznie zapraszamy do zapoznania się z całą treścią artykułu, który jest dostępny w 54 numerze Karpackiego Przeglądu Społeczno-Kulturalnego.
Autor artykułu: Jozef Jurčišin