Skarby Czarnohory

W górach Czarnohory jest wiele jaskiń w miejscach bardzo niedostępnych, budzących grozę już samym usytuowaniem. Z niektórych z nich w nocy wychodzą widma jakoweś i słychać głosy i brzęk łańcuchów niby kajdan. Są to widma rozbójników żyjących i zbójujących niegdyś w tych górach. Z jednej z takich jaskiń wychodzi co noc dwanaście widm obleczonych w białe szaty, niosących na swoich barkach otwartą trumnę. Wychodzą z nią na Howerle i tam ją zostawiają, po czym znikają. Wtedy też podnoszą się czaszki nieboszczyków, którzy zostali tu pochowani w różnych parowach i innych miejscach.

W Czarnohorze od zawsze pleniło się zbójnictwo i w kilku jaskiniach składane były łupy. Wiele z nich w tych kryjówkach z różnych powodów pozostało, bowiem niejednokrotnie całe kompanije zbójników przepadały, czy to rozbite przez spisaków, czy też z powodu moru.

Tych pieczar ze skarbami pilnowały widma podobne do pustelników. Hucuł jeden taki, biedny, co w lesie zbierał żołędzie, zobaczył takiego pustelnika idącego w kierunku pieczary. Wiedziony ciekawością ukradkiem podążył za nim. Pustelnik wszedł do jaskini, której wejście do wnętrza zaparte było drzwiami. Zakołatał w nie, po czym zawołał z cicha: Otwórzcie! Drzwi otworzyły się i pustelnik wszedł. Dał się słyszeć jeszcze głos z wnętrza: Zamknijcie!

Hucuł rozejrzał się wokół, żeby zapamiętać wejście do pieczary, po czym poszedł do swojej roboty. Wrócił do domu, do żony i ośmiorga swoich dzieci, do swoich codziennych zajęć. Myśl o tajemniczej pieczarze nie dawała mu jednak spokoju. Pewnego dnia postanowił pójść do tej pieczary. Obawiając się jednak złych mocy, wziął ze sobą krzyż z wizerunkiem Chrystusa. Bez większych problemów dotarł do pieczary i stanąwszy pod drzwiami, powiedział: Otwórzcie!

Drzwi się otworzyły, więc wszedł dalej i wtedy jego oczom ukazały się bogactwa nieprzebrane, jako to śrebne talary i połyskujące złotem dukaty. Mszalne kielichy i kościelne krzyże, ale także kuferki wypełnione perłami i szlachetnymi kamieniami. Wziął sobie kilka garści srebrnych talarów, ale po więcej obawiał się sięgnąć, bo gdzież jemu biedakowi złota dotykać. Nagle z głębi pieczary odezwał się głos: Kiedy będziesz w potrzebie, możesz znów przyjść!

Hucuł podszedł do drzwi i kiedy te otworzyły się, wyszedł na zewnątrz. Na drugi dzień poszedł do miasta i dał po kilka talarów na cerkiew i na kościół, a rozmieniwszy talara na drobne, dał po kilka szelągów żebrakom. Potem u Żydów kupił trochę żywności i ubrań dla swojej rodziny. Za kilka dni, a była to niedziela, znów poszedł do pieczary i nabrał w kieszenie talarów. Kiedy je liczył już w domu, podejrzał go jego sąsiad, człowiek zawistny, ale i bogaty poprzez swoje sknerstwo. Zmusił biedaka, żeby wyjawił mu swoją tajemnicę, bo jak nie, to obiecał dać sprawę do sądu, że niby go okradł. Jednocześnie dał słowo, że podzieli się skarbem, sprawiedliwie, pół na pół.

Bogacz przygotował się, jak należy, biorąc ze sobą kilka worków, do których miał ładować skarby. Hucuł miał te worki wynosić na zewnątrz. Bogacz miał też plan pozbycia się Hucuła poprzez strącenie go w przepaść. Weszli do pieczary i stanęli przed drzwiami. Po zawołaniu: Otwórzcie! bogacz wszedł do pieczary i rzucił się na skarby, pospiesznie ładując je do worka. W tej chwili drzwi same zamknęły się.

Z wnętrza pieczary odezwał się głos: Po co tu przyszedłeś?

Bogacz, chwyciwszy naładowany skarbami worek, rzucił się ku wyjściu, ale te pozostawały zamknięte. Na nic zdało się dobijanie do nich, bo nie wiedział, jakim zaklęciem można je otworzyć. Hucuł stojący po drugiej stronie drzwi słyszał to dobijanie się, wreszcie jakieś jęki i groźne szczekanie psa, po czym wszystko ucichło. W tej chwili usłyszał dzwony bijące na Anioł Pański. Przeżegnawszy się powiedział: Otwórzcie!

Drzwi do pieczary rozwarły się i Hucuł ujrzał rozszarpane, zakrwawione ciało bogacza. A skarby w tym momencie zaczęły zapadać się w niewidzialną przepaść. I tak zakończyła się ta przygoda, z której Hucułowi zostało sporo srebrnych talarów. Pozostałe zapewne gdzieś tam dalej są w Czarnohorze i może kiedyś ktoś na nie natrafi.

Andrzej Potocki – pisarz, dziennikarz, autor reportaży telewizyjnych. Z wykształcenia historyk i animator kultury. Od roku 1989 uprawia zawód dziennikarza reportażysty. Publikuje w prasie regionalnej i ogólnopolskiej oraz realizuje materiały filmowe dla telewizji publicznej. W TVP ukazało się ponad czterysta jego filmów i reportaży. Autor ponad dwudziestu książek o tematyce regionalnej, prezentującej m.in. dorobek kulturowy i historyczny polskich Bieszczadów oraz obszaru pogranicza.

Wybrane legendy pochodzą z książki Andrzeja Potockiego „Księga legend karpackich. Bieszczady, Beskid Niski, Czarnohora i Gorgany”. Autor zebrał w niej 179 legend karpackich wydobytych z zakamarków ludzkiej pamięci, wyblakłych ze starości, wydawałoby się nikomu już niepotrzebnych.

Autor tekstu: Andrzej Potocki
Grafika z książki: Agnieszka Dziama

Comments are closed.

Partnerzy