Kapliczki huculskie

Odrodzenie religijne, jakie nastąpiło na Pokuciu po odzyskaniu przez Ukrainę niepodległości, dowodzi, jak bardzo Huculi chcą odnowić i zachować swoją tożsamość religijną. Podróżując po Huculszczyźnie, w każdej wsi spotykałem nowo zbudowaną kapliczkę, a w niektórych nawet po kilka. Większość z nich stoi na prywatnych gruntach i są to zapewne rodzinne fundacje. Kapliczki i krzyże przydrożne zawsze były i nadal są formą dziękczynienia albo prośby o opiekę Bożą i wstawiennictwo do Niego.
Te dawne, nielicznie zachowane, stały się dziedzictwem kultury i wiary naszych przodków, ale także świadkami historii naszego narodu, państwa oraz chrześcijaństwa. Najczęściej dedykowano je Trójcy Przenajświętszej, Jezusowi Chrystusowi, Matce Bożej i świętym Pańskim. Ich budowa była świadectwem życia religijnego poszczególnych wspólnot i wiadomą oznaką pobożności. Niejednokrotnie utrwalały w społecznej pamięci wydarzenia historyczne, jak choćby dwie domkowe kapliczki w Lesku. Chociaż najczęściej budowano je na prywatnych posesjach, to jednak utożsamiały się z nimi całe lokalne społeczności i szczyciły się ich posiadaniem.
Nie udało mi się znaleźć w opracowaniach genezy powstawania kapliczek na Huculszczyźnie. Jarosław Zełenczuk pisał, że stawianie krzyży i kapliczek na rozdrożach, przy górskich płajach, na granicach wsi albo w miejscach upamiętnionych jakimiś zdarzeniami, zazwyczaj tragicznymi, to stara huculska tradycja1. Jak bardzo stara, nie wiadomo. Zapewne sięgająca pierwszej połowy osiemnastego wieku. Na austriackiej mapie von Miega powstałej w latach 1779–1783 są zaznaczone niezbyt liczne krzyże przydrożne. Kapliczki domkowe wydają się być nieco późniejszymi znakami wiary.
Mieczysław Romanowski podróżując w 1856 r. po Pokuciu, w niektórych wsiach spotykał przydrożne krzyże z wizerunkami Zbawiciela, których postacie nie przedstawiały żadnej wartości artystycznej. Dopiero w Berezowie zachwyciła go rzeźba Chrystusa na krzyżu. Najmocniej zajęła mnie twarz z czystym wyrazem bólu i miłości, ocieniona puklami spadających włosów, w ciernistej koronie: ciernie zaś były z naturalnością do zdumienia oddane2. Ten krzyż był dziełem miejscowego Hucuła, któremu natura nie poskąpiła zdolności artystycznych.

Krzyż w Kosowie, 1936 r.

Najwcześniejsze kapliczki były budynkami z belek drewnianych stawianych na zrąb, nakrytych dachem czterospadowym z gontów zakończonym kulą z krzyżem w żelaznej aureoli. Wewnątrz znajdował się ołtarzyk z rzeźbą lub obrazem, najczęściej oleodrukiem. Wejścia w szczytowej ścianie do połowy zasłaniała sztachetowa bramka. Kapliczka w Żabiem-Ilciu, postawiona na kamiennej podmurówce, jest obita i pokryta gontami. Ściana szczytowa pozostaje niezabudowana, a wnętrze na pierwszym planie wypełniają rzeźby m.in. św. Mikołaja i Matki Boskiej. Zwieńczenie dachu zamyka figura Chrystusa na krzyżu z aniołkami putto i imitacją sopli. Osłonięto ją otwartą skrzynią obitą blachą.

 

Serdecznie zapraszamy do zapoznania się z całą treścią artykułu, który jest dostępny w 55 numerze Karpackiego Przeglądu Społeczno-Kulturalnego.

 

Autor artykułu: Andrzej Potocki

KPSK_055

Comments are closed.

Partnerzy