Aktualności, Architektura

Bojkowski cieśla – boski budowniczy Iga Cichoń

Czasy tradycyjnej pracy ciesielskiej odchodzą powoli w niepamięć, a dawną wiedzę i związane z nią praktyki zastępują nowe, gotowe rozwiązania. Zmieniają one pracę w łatwiejszą, tańszą i szybszą. Pozbawiają jednocześnie sam proces budowy całej głębi znaczeń tradycyjnie przypisywanych aktowi dzielenia przestrzeni, kreacji „nowego” bytu. Co więcej, odzierają powstającą budowlę z niezwykle ważnego niegdyś elementu – swoiście wbudowanego w nią „zaklęcia” sprawiającego, by powstająca przestrzeń przyniosła członkom społeczności to, co najważniejsze – zdrowie, powodzenie, rozwój.

Bojkowski cieśla to przykład jednej z charakterystycznych figur pojawiających się w społecznościach tradycyjnych. Obok kapłana, znachora, kowala czy młynarza dysponuje pewną mocą sprawczą, która w istotny sposób determinuje życie i powodzenie członków całej wioski. Jako dysponent umiejętności łączącej w sobie cechy czysto techniczne, jak i ważniejsze od nich, nadnaturalne – cieśla pozostaje postacią groźną – z pogranicza światów. Powołuje do życia nie tylko domostwo, ale także zaklina przyszły dobrostan jego domowników. Zdrowie, bogactwo, bezpieczeństwo, długi żywot. Mając niejako moc wydzielania z przestrzeni „obcej” i niebezpiecznej skrawka ziemi pod przyszłą budowlę, nadaje mu swoiste znaczenie, tworząc z niego najważniejszy punkt odniesienia w prywatnej rzeczywistości gospodarzy – dom.

Dar
Ma moc kreacji i zapewnienia dobrobytu – ma także moc niesienia zniszczenia i upadku, a nawet sprowadzania śmierci. Ważne zatem jest, aby był człowiekiem mądrym i zrównoważonym. Życzliwym, nie trzymającym urazy i nie pozwalającym targać swoich nerwów złymi emocjami. Powinien być świadomy swojej odpowiedzialności i przyjmując na siebie jej brzemię zobowiązać się niejako do służby całej społeczności. Jako postać z „pogranicza światów” cieśla działalność swoją rozpoczynał z nadania mocy wyższych. W tym kontekście budowniczowie, którzy ukończyli stosowne uczelnie i zdobyli kierunkowe wykształcenie wciąż do dziś nie cieszą się pełnią uznania, jaka przypada głównemu majstrowi. Mogą pracować przy budowie, być pomocnikami – ale aby zostać mistrzem potrzebny jest dar. Dar przekazywany najczęściej przez starszego budowniczego – często przechodzący w rodzinie z pokolenia na pokolenia, a niekiedy przekazany najpilniejszemu uczniowi. Panuje przekonanie, że każdy kto coś potrafi powinien przekazać przed śmiercią swoją umiejętność, przekazać ją następcy – aby w dalszym ciągu służyła społeczności. Jest to kwestia odpowiedzialności za cenną wiedzę i powiązaną z nim moc. Darów nie wolno zachować dla siebie… Powszechne są historie, mówiące, że jeżeli ktoś swojego życia nie dopełnił przekazaniem swojej wiedzy dalej męczy się przed śmiercią – nie odchodzi łatwo. Coś go na ziemi trzyma. A „dobra śmierć” jest jedną z najważniejszych oznak dobrego i spełnionego żywota… Nie brakuje także w osobistych narracjach dotyczących cieśli historii o tajemniczych przepowiedniach, znakach, objawieniach. Często nadchodzą one w momencie dla życia przełomowym – w kryzysie egzystencjalnym, trudnej sytuacji, w chorobie – budują człowieka, sprawiają, że „rodzi się na nowo” przygotowując go do nowego powołania. Znakiem może być sen, znalezienie dziwnego przedmiotu – często związanego z przyszłym zawodem, przepowiednia wróżbity, choroba, czy też dziwny ciąg zdarzeń, które naprowadzają na przyjęcie nowej roli.

Dobre miejsce

Budowa nowego domu to nie tylko praca techniczna, ale i zespół praktyk społecznych często o magicznym charakterze mający zapewnić dobrą przyszłość budowli  użytkującym ją ludziom. Budowę trzeba było prawidłowo umiejscowić. Sprawdzić wcześniej energie danego miejsca, a dla pewności często także je poświęcić. Unikano miejsc, w których wydarzyły się nieszczęścia – spłonął poprzedni dom, ktoś uległ wypadkowi, ktoś popełnił samobójstwo. Wierzono także, że lepiej nie wkraczać w przestrzenie graniczne – z samej swojej natury niebezpieczne. Prowadzą one różne byty i postaci, często pochodzące zarówno ze świata naturalnego, jak i nadprzyrodzonego – wykluczano zatem stare drogi, skrzyżowania ścieżek, ale także miedze. W celu wybrania odpowiedniego miejsca pomagała magia, ale także i racjonalne przesłanki – obserwacja okolicznej roślinności pozwalała oceniać czy grunty nie podmakają, a występujące zwierzęta – np. żmija wygrzewająca się na kamieniu gwarantowały, że wybór padł na „dobre miejsce” – suche, słoneczne i wygodne.

 

Budowa

Budowa podzielona jest na kilka etapów. Najważniejsze wydają się podwaliny – to podstawa nowej budowli i jednocześnie podstawa funkcjonowania jej użytkowników. Zariza-nie pidhoły (podłogi), stanowi obrzęd najważniejszy w całym procesie. Tradycyjnie istnieje szereg obostrzeń dotyczących owego momentu – nie może odbywać się w roku przestępnym, w okresie postu, w święta – a zatem w każdy czas pod jakimś względem niezwyczajny – dziwny, niepełny, przeznaczony na inne czynności. Taki czas, który mógłby zakłócić panującą w przyszłym domu harmonię. Ustanowienie podwalin przyszłej konstrukcji uczczone zostaje także tradycyjnym poczęstunkiem wydawanym przez gospodarza. Jest to moment szczególny i właśnie to tu postać cieśli odgrywa szczególną rolę, od niego tylko zależy, czy powstająca przestrzeń domu obdarowywać będzie zdrowiem, miłością i bogactwem czy też sprowadzi niepowodzenia czy nawet śmierć na mieszkańców.

Ofiara

 

Z budową wiąże się zwyczaj, który kojarzyć można jako odległe echo znanej w całym świecie praktyki – ofiary zakładzinowej. Interpretacje starożytnych dobrze nam znanych mitów opisują zabójstwo Romusa przez Romulusa – jako pierwszą krwawą ofiarę – krew przelaną przy ustanawianiu granic nowego miasta – Rzymu – niezbędną ofiarę złożoną niejako przyszłej metropolii. Świat Słowian również praktykował taką formę zapewnienia sobie przyszłego powodzenia – aby coś dostać, należy coś oddać, a żeby zyskać, trzeba coś stracić. Naukowcy spierają się, czy na terenie Karpat praktykowane były niegdyś ofiary z ludzi, ale nie podlega dyskusji, że istniała „złagodzona” forma krwawej ofiary w postaci zwierząt – najczęściej ptactwa hodowlanego. Obecnie zaś spotyka się jeszcze niekiedy praktyki magiczne przypominające prastary „układ” z tajemniczymi siłami mającymi zapewnić dobrobyt. Opowieści o takich praktykach obecne są wciąż w narracjach starszych mieszkańców dzisiejszej Bojkowszczyzny. W narożnikach wznoszonej konstrukcji, w drobnych nacięciach cieśla umieszczał zatem monety mające przynieść pomnożenie majątku (koniecznie koloru złotego  symbolizującego drogocenny kruszec, choć mogące przedstawiać w rzeczywistości niewielką wartość), ziarna pszenicy symbolizujące urodzaj, wierzbowe witki, zioła przynoszące ochronę przed chorobą, zdrowie i „dobre powietrze”. Cieśla budził powszechny szacunek i podziw, ale także i odrobinę strachu. Konfiguracja użycia magicznych przedmiotów i wykonywanych czynności zależały od „stylu” konkretnego majstra i była jego własnym, autorskim wkładem w przyszłość domu i jego domowników. Znane były opowieści, w których cieśla obrażony przez gospodarza sprowadzić mógł na niego i jego rodzinę przekleństwo, a nawet samą śmierć. Szczególnie groźnymi przedmiotami, których obawiano się jako sprowadzających smutek, przygnębienie i choroby były znajdowane w podwalinach fragmenty skóry, kości, a także tak zwana „martwa woda”, pozostała po umyciu nieboszczyka, którą mogły zostać polane cztery rogi podwalin. Symbolem ofiary jest także wspominany przez niektórych zwyczaj praktykowanego przez majstrów „zacinania” podwaliny – na czyjąś głowę człowieka lub zwierzęcia (woła, konia, psa, kota). Jak wierzono sprowadza to rychłą śmierć na ową ofiarę, dzięki czemu majster sam nie ponosi szkody za dług, który zaciągnął u sił nadprzyrodzonych stawiając nowy budynek. Na Bojkowszczyznie wciąż można usłyszeć historie o zacięciu na czyjąś śmierć, co widocznie stawało się wytłumaczeniem dziwnych zgonów oraz podkreślało moc konkretnego majstra budując jego legendę wśród okolicznych mieszkańców.

Ochrona

Po zarizaniu pidhoły uczestnicy zapraszani są do wewnątrz zrębów budowli, gdzie powinni złożyć pokłon powstającej konstrukcji. W przeszłości częstym symbolem było również zasadzenie drzewka – młodej wierzby lub osiki w centralnym miejscu budowy – symbolizując siły witalne, a także będące kojarzone z ochroną przynieść miała szczęście zarówno samym budowniczym, jak i gospodarzom. Drzewko przykrywane było następnie podłogą, pod która usychało, jednakże na zawsze pozostając już jako element całej budowli. Antropolodzy symbolicznie łączą drzewko z symbolicznym odniesieniem do mitu drzewa życia, swoistego axis mundi wyznaczającego porządek nowo stworzonej domowej przestrzeni. Dopełnieniem symboliki magicznej towarzyszącej budowie były znaki ochronne – starsze i pochodzące z pogańskich czasów sześcioramienne rozety oraz ich chrześcijański odpowiednik – krzyż – umieszczane na głównym tramie budowli, a także ozdabiające wszelkie otwory łączące przestrzeń zewnętrzną z wewnętrzną – drzwi i okna.

Zwieńczenie

Na zakończenie budowy następuje tak zwane wynoszenie rogów – czyli postawienie na zrębie dwóch krańcowych krokwi budowli. Nie tylko zwiastują one zakończenie prac, ale także ostatecznie wyznaczają przestrzeń nowej konstrukcji. Budowa rozpoczęta od symbolicznego posadzenia drzewka w centralnej części nowego domu również symbolicznie zakańczana jest drzewkiem. Tak zwana jelynka stanowiąca najczęściej gałązkę jodły, lub świerku montowana jest na szczycie dachu i ozdabiana kolorowymi wstążkami; może przypominać dobrze przyjęty także we współczesnym budownictwie (nie tylko „ludowym”) zwyczaj wywieszania wiechy – symbolu pomyślności. Tak symbolicznie zabezpieczona konstrukcja, dzieło majstra, zapewniała dobrostan jego mieszkańcom na długie pokolenia. Dla całej społeczności postać cieśli stawała si gwarantem pewnego ładu, równowagi sił „znanego i nieznanego”. Łącząc w sobie pewnego rodzaju sprzeczności – cieśla mógł być dobry albo zły,kreować niemal niczym Bóg Stwórca i niszczyć jak szatan – przekazywał jednocześnie swoim działaniem swoistą prawdę o ambiwalencji otaczającego świata. Świata, w którym dobro i zło, radość i cierpienie łączą się w ludzkich doświadczeniach i ugruntowują obraz rzeczywistości jako niejednorodnej, a także nierzadko przenikanej przez świat nadprzyrodzony.

Bibliografia

Bajburin A., W sprawie opisu struktury słowiańskiego rytuału budowniczego, [w:] Polska Sztuka Ludowa – Konteksty, 1990 z. 3
Dalewski Z., Zakładziny: obrzęd i mit. O słowiańskich zwyczajach i wierzeniach związanych z budową domu i zakładaniem miasta, [w:] Polska Sztuka Ludowa, 1990 z. 4.
Łebkowska K., Budowa bojkowskiej chaty, [w:] Almanach Karpacki „Płaj”, 1999.
Rybus A., Każdy majster sztoś znaje. Rzecz o Bojkowskich cieślach, [w:] Bojkowszczyzna. Pogranicze czasów i przestrzeni, pod red. T. Baraniuk, 2020.

Comments are closed.

Partnerzy