Kulinaria, Województwo podkarpackie

Bieszczadzkie smaki Bogdana Ablewskiego

Smolnik n/Osławą leży w bocznej i bardzo urokliwej dolinie, pomiędzy doliną Łupkowa a szczytem Magurycznego, co sprawia, że jest to idealne miejsce na wypoczynek i uprawianie turystyki aktywnej. Największą atrakcją jest tu dzika przyroda, kamieniste brzegi Osławy i cisza, w której można przyjemnie odpocząć.

 

Ale szczególnie warta polecenia jest stara chyża łemkowska z niedużym szyldem „Bieszczadzkie Smaki”. Stoi zaraz za mostkiem. To gospodarstwo i zarazem bardzo urokliwy sklepik. Jego klimat tworzą wiązki ziół, szklane aparatury, surowy drewniany wystrój. Przyjezdnych wita się tu serdecznie, gości chlebem, nalewką, miodem. Na pamiątkę można zabrać ze sobą nie tylko maceraty, ale i ręcznie robioną biżuterię, choć tym razem nie wykonaną ręką gospodarza, a zaprzyjaźnionej artystki.

Stara, drewniana chyża łemkowska z umieszczonym nad drzwiami nie dużym szyldem „Bieszczadzkie Smaki”

Wcale nie dziwi, że twórcami marki „Bieszczadzkie Smaki” nie są potomkowie Rusinów, a przyjezdni – jak wielu, którzy zakochani w tych ziemiach rzucili wszystko i przyjechali w Bieszczady. Wyjątkowa wrażliwość i otwartość na różnorodność przyrody pozwala im czerpać garściami z tego bogactwa. Dosłownie. Czosnek niedźwiedzi, bluszczyk kurdybanek, kipszyca, bylica piołun rosną wokoło. Wytrawny zielarz wie jak wydobyć z nich bieszczadzkie smaki i zamknąć w buteleczkach z nalewkami lokalnymi. Nalewki wyrabiane są bez użycia urządzeń mechanicznych oraz jakichkolwiek konserwantów, ulepszaczy, barwników, środków chemicznych. Nalewki dojrzewają od kilku do kilkunastu miesięcy w szklanych gąsiorach i słojach, co pozwala na wnikliwą obserwację procesu dojrzewania. Po upływie pełnego okresu dojrzewania nalewki poddawane są filtracji i zostają rozlane do butelek.

Bogdan Ablewski założył jedną z pierwszych w Podkarpackiem wytwórni nalewek, swoją małą rodzinną firmę prowadzi już 9 lat. Z sercem tworzone receptury są odpowiedzią na niejedną przypadłość i – jak twierdzi producent – powinny być spożywane dla zdrowotności. W sklepiku Pana Bogdana przed wyborem można pokosztować, ale i pogawędzić. Chętnie opowiada o swoich poszukiwaniach i odkryciach. Między kolejnymi wątkami można przegryźć trzy rodzaje pieczonego tu chleba na zakwasie. Nazwę „Chleb Śpiewany”  wymyśliła córka Pana Bogdana. Gdy była dzieckiem kazano jej śpiewać, bo chleb nie urośnie. I w ten sposób dziecko miało zajęcie – bo śpiewało – a rodzice spokojnie mogli zajmować się chlebem, który dotąd wyrabiany jest ręcznie.

Autor tekstu: Justyna Warecka
Autor zdjęć: Dariusz Dąbrowski

Comments are closed.

Partnerzy