Warsztaty pisankowe Marii Kiraszczuk

Z panią Marią spotkaliśmy się w Kosmaczu. Cała wieś to pozostałość dawnego stylu życia związanego z pasterstwem. Domy położone są w sporym oddaleniu od siebie, często na wzgórzu. Najpierw przekraczamy więc wartki strumień i pniemy się błotnistą drogą do góry. Podjechać nie ma jak. Mimo warunków, problemów z dojazdem wieś „żyje” i żywe są w niej dawne tradycje.

Maria Kiraszczuk i jej wielkanocne rękodzieło

Choć o prawdziwych mistrzów w swoim fachu jest bardzo trudno, to tu, w Kosmaczu w wielu domach pielęgnowane jest dawne rękodzieło. Ktoś zajmuje się ceramiką, ktoś inny wyszywa wzorzyste koszule. Pani Maria jest od kolorowych pisanek. W domu wita nas wesoły płomień palący się w wielkim, kaflowym piecu. Pomału robi się ciepło. W sieni stoi już przygotowany ciepły napar z ziół i tradycyjna dawka bimbru – na powitanie. Choć panią Marię odwiedziliśmy w okresie wielkanocnym, praca nad pisankami to zajęcie całoroczne. Wzory – kolorowe lub monochromatyczne – zachwycają swoim bogactwem. Żaden z nich się nie powtarza. W zdobieniu pani Maria używa wzorów tradycyjnych, takich które robiło się w jej domu, ale chętnie korzysta z tych dokumentowanych w albumach i na starych zdjęciach. Pani Maria lubi trochę się „pobawić i pokombinować” i wymyślać nowe wzory. Swoje codzienne życie wiedzie w domku na wzgórzu, do którego wiedzie błotnista ścieżka, w Kosmaczu. To tu przygotowuje pisanki, ale także robi to co każda inna kobieta w okolicy. Zajmuje się gospodarstwem, gotuje obiady na wielkim, kaflowym piecu, dba o siedlisko. A na dodatek zajmuje się też haftem, to jej drugie „hobby”. Co pół roku wyjeżdża jednak do Berlina do pracy, to tam zarabia pieniądze na życie.

Huculska pisanka to prawdziwe dzieło sztuki. Nic dziwnego, że jajka kupowane są przez prywatnych kolekcjonerów, przez turystów którzy wpadają w zachwyt nad misterną i delikatną robotą. Są także przechowywane „na wzór”. Nawet jeżeli delikatna wydmuszka ulegnie uszkodzeniu, pisanka jest troskliwie sklejana. Nic dziwnego, każda z nich to godziny wyuczonych, sprawnych ruchów ręki, precyzja i prawdziwa wizja artystyczna. Huculskie pisanki to także wartość. Dzieło pani Marii kosztuje ok.10 euro. To zawrotna cena w porównaniu z „fabrycznie” wykonywanymi pisankami, które trafiają do sklepów w cenie 20 hrywien. Zawsze byłam ciekawa, jak powstają kolorowe pisanki z użyciem ciekłego wosku. Sprawa na początku wydaje się prosta, ale już po pierwszych próbach wykonania równej kreski na powierzchni wydmuszki okazuje się, że wcale taka nie jest. Ręka drży, kreska wychodzi nierówna, wosk kapie wszędzie dookoła. Z pięknej wizji bajecznego wzoru, którą miało się w głowie, powstaje „coś” mocno niedoskonałe. Pani Maria się śmieje „to nie jest takie trudne!”. Tak, jasne. Patrząc na jej wyroby widać, że jest mistrzynią w swoim fachu. Wzór jest równy, można by pomyśleć, że to maszynowa robota. A jednak nie, wszystko robi sama wprawną ręką. Kiedy wydmuszka pokryta jest już woskiem według wzoru, czas na kolory. Jajko trafia do słoika z rozpuszczonym barwnikiem. Następnie płukanie w czystej wodzie i suszenie w wysokiej temperaturze, tak aby rozpuścił się wosk i pozostawił jaśniejszy, niewybarwiony wzór na powierzchni. Najlepszym do tego narzędziem jest suszarka. Gotowe pisanki mienią się i zachęcają do kupna. To prawdziwe rękodzieło.

Etapy pracy przy wykonywaniu huculskich pisanek: nakładanie wzoru pszczelim woskiem, płukanie gorącą wodą, gotowy – unikalny – wyrób

Opracowała: Iga Cichoń
Autorzy zdjęć: Iga Cichoń, Dariusz Dąbrowski, Ariel Olejnik, Krzysztof Szpara

Comments are closed.

Partnerzy